Partnerstwo niedoskonałe
Premiera: 19.09.2025
57'
Premiera: 19.09.2025
57'
Jazz i literatura – para tyleż intrygująca, co kłopotliwa. Prób mariażu muzyki improwizowanej z tekstem literackim co roku nie brakuje, ale mało komu udaje się nie wpaść w którąś z licznych pułapek. Dominacja słowa nad muzyką albo muzyki nad słowem, brak związku między interpretacją aktorską a treścią dźwięków, słaba interakcja w gronie osób z różnych artystycznych światów, niedoskonałości produkcyjne – można wymieniać i wymieniać potencjalne problemy takich przedsięwzięć. Czy ustrzegli się ich muzycy tria RGG i aktor Robert Więckiewicz na albumie „Planet Lem”?
Artyści proponują tam improwizowaną podróż na planetę Solaris. Trio do studia weszło bez partytur, zaś Więckiewicz spontanicznie interpretował wybrane przez siebie fragmenty powieści Stanisława Lema. Pamiętam ich udany warszawski występ sprzed czterech lat, gdzie słowo i dźwięki łączyły się z wyrafinowaną reżyserią świateł. Pisałem wtedy o „nasyconym tajemnicą, posępnością i klaustrofobiczną atmosferą spektaklu. Więckiewicz – demoniczny, czuły i introwertyczny – skupił się na fragmentach dialogów, strzępach zdań, wykrzyknieniach”.
Sam album nie wywołuje we mnie jednak takiego entuzjazmu, ponieważ nie sprawdza się ani jako zapis intensywnej muzyczno-słownej improwizacji, ani jako słuchowisko stawiające w centrum uwagi tekst. Brakuje zainteresowania między głosem a instrumentami, w związku z czym nie tworzą one – poprzez interakcję – nowej jakości. Przekonująca synergia następuje rzadko. Górę bierze wrażenie, że wieloznaczny tekst Lema zupełnie nie potrzebuje tego rodzaju muzycznej asysty, a jakościowemu improwizowaniu RGG nie służy przykrywający je głos. Co więcej, mam poczucie, że trio instynktownie przybiera rolę tła wobec tego, co czyta Więckiewicz. Muzycy podchodzą więc do aktora nie jak do improwizującego partnera, ale dominującego lektora. To wrażenie pogłębia miks, który stawia Więckiewicza w pozycji uprzywilejowanej. Dziwię się, że zespół o takim dorobku i dysponujący takimi jakościami jak RGG decyduje się na wydawniczy zapis przedsięwzięcia, w którym nie jest w pełni autonomiczny.

Odczucie może byłoby inne, gdyby interpretacja aktorska miała w sobie więcej z performansu i gdyby Więckiwicz reagował na działania tria z większą kreatywnością. Ciekawe momenty tu i tam następują, ale nie wpływają one na ogólne wrażenie, że mamy do czynienia „tylko” ze świetnym aktorem, a nie osobą faktycznie improwizującą głosem. Nie przekonują mnie więc deklaracje, na które trafiam teraz w wywiadach na temat „Planet Lem”: że Więckiewicz to pełnoprawny członek zespołu i że cały kwartet podąża w równym stopniu za intuicją. Być może dzieje się to na koncertach, ale na albumie tego nie słyszę. Dlatego też najbardziej podobają mi się na „Planet Lem” fragmenty, gdzie Więckiewicz na dłużej milknie, a trio niejako uwalnia się od słowa i zajmuje się tym, co wychodzi mu zdecydowanie najlepiej: bogatym barwowo, zmiennym dramaturgicznie, perfekcyjnym wykonawczo, kreatywnym improwizowaniem.
Jeśli więc miałbym doświadczać „Solaris” inaczej niż z książką w dłoniach, to chętniej posłuchałbym powieści Lema w interpretacji wyłącznie RGG. Zespół jest wszak w stanie samymi dźwiękami odzwierciedlić bardzo wiele z tego, o czym Lem pisał, a także – w wyjątkowy sposób – niemało od siebie dodać.
Skład
Maciej Garbowski – kontrabas
Krzysztof Gradziuk – perkusja, obiekty
Robert Więckiewicz – głos
Zobacz też
Muzyka improwizowana a słowo pisane
Słowiański pianista
Komentarze