ImproSpot

Piątka na piątek

Maciej Krawiec
Maciej Krawiec
recenzja
Maciej Krawiec
Okładka "Voice Act"
Fundacja Słuchaj
15.05.2024
48'

Anna Gadt / Marta Grzywacz / Natalia Kordiak / Gosia Zagajewska
Voice Act

Koniec lata. Galeria Prześwit na warszawskim Nowym Mieście. W takim momencie i w takim miejscu spotkały się cztery improwizatorki – Anna Gadt, Marta Grzywacz, Natalia Kordiak i Gosia Zagajewska – i owocem tamtej sesji jest „Voice Act”. Przestrzeni Prześwitu daleko do hermetyczności studia nagraniowego: gdzieś skrzypią drzwi, skądś dobiegają jakieś stuki. Przede wszystkim słychać jednak śpiew artystek i to za sprawą ich wokalnych improwizacji ten album jest jak pasjonująca, erudycyjna dyskusja. Pomysły przeplatają się, kolejne wątki pojawiają się na kilku planach. Głosy zazębiają się i odpowiadają sobie bądź przekornie idą w różne strony. Płyta zaczyna się niemal jak renesansowe „Spem in alium” Thomasa Tallisa, ale muzyka od podniosłości kieruje się w inne rejony: następują onomatopeiczne zabawy i ironiczne imitacje, elegancja ściera się z żartem, padają zagadkowe zaklęcia, tworzy się coś w rodzaju dźwiękowego uduchowienia. Skojarzenia mogą wieść od Bacha do Meredith Monk, Bobby'ego McFerrina, Joëlle Léandre...

Brzmi to tak, jakby ta sama wokalna grupa była jednocześnie ansamblem muzyki dawnej, kwartetem jazzowym, ekipą odpowiedzialną za udźwiękowienie kreskówek, składem specjalizującym się w folku, ale i muzyce współczesnej. Jeśli te słowa brzmią jakkolwiek intrygująco, to zapewniam, że album „Voice Act” jest bez porównania bardziej ciekawy!
8/10
Okładka "Warming / Melting"
Audio Cave
22.03.2024
64'

Ziemia feat. Irek Wojtczak
Warming / Melting

Oto druga płyta składu Ziemia, który z dobrej strony pokazał się już na debiucie „Ziemia dniem” (2022). Zawarte tam kompozycje, nieraz naznaczone wyrazistym pomysłem formalnym i rytmicznymi nieregularnościami, pełne były chropowatych brzmień i intensywnych interakcji. Kojarzyły mi się z jednej strony z surowym fusion Milesa Davisa z albumu „Man with the Horn”. Z drugiej zaś przywodziły na myśl swobodną impresyjność kwintetu Tomasza Stańki z lat 70. Ziemia przedstawiła się odbiorcom i odbiorczyniom jako drapieżny, ekstrawertyczny zespół, który nie boi się ryzyka.

Kolejny album można uznać za przejaw takiej samej postawy: jest to rejestracja koncertu, na który zaproszono gościa (saksofonistę Irka Wojtczaka), a duża część występu była improwizowana. Na „Warming / Melting” słychać jednak, że tego wieczoru i w takim składzie o wiele ciekawej wyszło ogrywanie utworów niż otwarte muzykowanie. W trakcie wspólnych improwizacji wydaje się, że Wojtczak artystów Ziemi jakby onieśmielał. Próby interakcji niby są, jakaś elementarna otwartość – także, tyle że rzadko przekładają się na interesujące konstrukcje. Co innego wykonania takich utworów jak „Coda” czy „Douppler” – zespół nie oddaje w nich pola saksofoniście i robi swoje. Muzyka buzuje emocjami i choć jest bardziej zdefiniowana, to ma więcej swobody i kreatywności niż sekwencje free.
6/10
Okładka "Perceive Its Beauty, Acknowledge Its Grace"
Impulse!
12.04.2024
47'

Shabaka
Perceive Its Beauty, Acknowledge Its Grace

Shabaka Hutchings kolejną autorską płytą potwierdza obrany podczas pandemii kierunek: nie interesuje go już „tworzenie euforii” poprzez energetyczną, intensywnie pulsującą muzykę. Rozwiązał zespoły Sons of Kemet i The Comet Is Coming, z którymi z łatwością porywał tłumy nawet na dużych plenerowych festiwalach. Prawie całkowicie porzucił grę na saksofonie tenorowym. Zamiast tego skupił się na nauce gry na fletach: przede wszystkim japońskim shakuhachi i brazylijskim pifano.

W parze ze zmianą instrumentu idzie znacząco odmienna ekspresja. Na „Perceive Its Beauty, Acknowledge Its Grace” – podobnie jak na poprzedniej płycie „Afrikan Culture” (2022) – Hutchings koncentruje się na muzyce rozmarzonej, kontemplacyjnej, pełnej brzmieniowego ciepła i miękkości. Partiom fletu towarzyszą nie mniej kojące dźwięki fortepianu, instrumentów perkusyjnych czy harfy, a także wokale. Pulsacja i ludyczność, owszem, pojawiają się, ale są jakby zamglone i przytłumione. Choć gra Shabaki na flecie czasem przypomina o jego temperamencie improwizatora, to i tak na pierwszym miejscu stoją tu uspokojenie oraz swego rodzaju empatia. Intymnych wzruszeń nie brakuje, podobnie jak momentów szczerego piękna. Szanuję tę artystyczną zmianę i konsekwencję w jej wprowadzaniu, choć o wiele bardziej przemawiała do mnie aktywność Hutchingsa sprzed 2022 roku.
6/10
Okładka "Better"
April Records
29.03.2024
42'

Tomasz Dąbrowski & The Individual Beings
Better

Zaczęło się od koncertu w ramach Letniej Akademii Jazzu przed czterema laty. Wtedy Tomasz Dąbrowski wraz ze stworzonym na tamtą okazję septetem Istnienia Poszczególne przedstawił program inspirowany muzyką Tomasza Stańki. Projekt specjalny bez przyszłości? Nie tym razem. Przedsięwzięcie okazało się na tyle fortunne, że w 2022 roku ukazał się ich bardzo dobry pierwszy album. Teraz zaś światło dzienne ujrzał kolejny, zatytułowany (nomen omen) „Better”. Aura twórczości Stańki – zwłaszcza tej z płyt „Litania” i „From The Green Hill” – wciąż jest wyczuwalna. Dużo jest oddechu, przestrzeni między frazami, dramatyzmu czy zasępienia. Na „Better” septet Dąbrowskiego nadal proponuje stańkowską melancholię. Lider wciąż rozluźnia więzy w zespole, by po jakimś czasie spotkać się na zaplanowanym gruncie.

O wiele więcej niż na poprzedniej płycie jest tu jednak myślenia konceptualnego w odniesieniu do kolejnych kompozycji. Czuć, że Dąbrowski odważniej rozdał role w zespole, z większą wyrazistością poprowadził narrację utworów. Wolał więcej zdefiniować niż pozwolić „jazzowym” zdarzeniom po prostu następować. Większość kompozycji emanuje konkretną myślą formalną czy aranżacyjną, ale Dąbrowski tak je rozplanował, że na kolektywną spontaniczność także jest miejsce. Warto z uwagą wsłuchać się również w ekspansywną elektronikę, nieraz przynoszącą zaskoczenia i demontaż konwencji.
7/10
Okładka "City of Gardens Vol. 2"
Music Corner
31.05.2024
51'

RGG / Pauli Lyytinen / Samuel Blaser
City of Gardens Vol. 2

Dobrze pamiętam wielkie wrażenie, jakie wywarła na mnie płyta „City of Gardens” RGG z 2018 roku. Teraz, przed wysłuchaniem drugiej odsłony tego projektu, wróciłem do wspomnianego albumu. I co? I nadal zachwyca. Polskiemu zespołowi towarzyszyli tam trębacz Verneri Pohjola i puzonista Samuel Blaser. Ich muzyka pełna była liryzmu, subtelnych tematów i swobodnie oddychającego rytmu, co przeplatało się z aktywnym, impulsywnym improwizowaniem najwyższej próby.

Trzy lata po premierze tamtej płyty RGG spotkało się na estradzie w podobnej formule i prawie takim samym gronie: na puzonie zagrał Blaser, a zamiast Pohjoli wystąpił saksofonista Pauli Lyytinen. Na albumie „City of Gardens Vol. 2” nie słuchamy jednak nagrania koncertowego – dzień po występie grupa udała się do studia i rezultat tamtej ich pracy trafił na wydany właśnie krążek. Są to głównie improwizacje, gdzieniegdzie tylko nawiązujące do tematów napisanych przez Macieja Garbowskiego (kontrabasistę RGG).

Interakcja zespołu jest pasjonująca – to znowu muzyka free, która bywa zamyślona i melancholijna, choć dąży do gwałtownych interakcji. Najlepiej wypadają pierwsze trzy utwory, gdzie wielowątkowe improwizacje toczą się przez długie minuty. Druga część płyty brzmi inaczej: są to formy, które poddano różnym zabiegom postprodukcyjnym. Niepotrzebnie. Zespół chciał swą muzykę „troszeczkę ubarwić” – to cytat z perkusisty RGG Krzysztofa Gradziuka – tymczasem ich akustyczne, wyzwolone, pełne jakości granie doskonale radzi sobie bez takich modyfikacji.
7/10

Zobacz też

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Najnowsze wpisy

Pełne archiwum