ImproSpot

Piątka na piątek

Maciej Krawiec
Maciej Krawiec
recenzja
Maciej Krawiec
Multikulti Project
1.11.2024
38'

Radek Wośko / Kuba Więcek / Grzegorz Tarwid
Radek Wośko Chamber Trio

„Mój zespół brzmi tak, jak brzmi, bo zaprosiłem do niego Polaków, którzy studiowali w Danii”. Tak o swoim sekstecie kilka lat temu mówił kontrabasista Franciszek Pospieszalski. Pod tymi słowami pewnie mógłby się podpisać także Radek Wośko – perkusista i absolwent konserwatorium w duńskim Odense. Kubę Więcka i Grzegorza Tarwida poznał dziesięć lat temu w Kopenhadze, gdy ci przyjechali tam na studia. Muzycy sporo koncertowali (głównie w Danii), a do studia nagraniowego weszli w 2021 roku. Materiał swoje odczekał, bo ich płyta ukazała się raptem kilka miesięcy temu.

Czy warto było czekać na owoce pracy tria? Zdecydowanie tak. Zastanawiam się, co jest tu głównym walorem: kompozycje czy wykonanie? Wośko zadbał o to, by w utworach działo się wiele pod względem stylistyki, rytmu czy zmian ról w zespole. Inspiracji nie brakowało: Wośko powołuje się na dzieła Oliviera Messiaena i Béli Bartóka, ale także swobodną improwizację, hip-hop czy soul. Zręcznie splata ze sobą te różne pomysły, stawiając na dany nastrój, rodzaj artykulacji, modyfikacje metryczne czy ścierające się kontrasty. Wyrafinowanie jego muzyki idzie w parze z żywiołowym, bardzo atrakcyjnym wykonaniem. Całe trio jest świetnie dysponowane, a Tarwid i Więcek brawurowo wypełniają nadane im przez Wośkę role: raz są impresjonistami, innym razem popadają w konflikt, by za chwilę wspólnie podążyć gdzieś radosnym, sprężystym krokiem.

7/10

Skład

Radek Wośko – perkusja
Kuba Więcek – saksofon altowy
Grzegorz Tarwid – fortepian, keyboard
Libra Records
24.01.2025
59'

Satoko Fujii Gen
Altitude 1100 Meters

Kameralne improwizacje i utwory na jazzowe orkiestry. Free, avant-rock, muzyka nowa i nawiązania do japońskich tradycji. Ponad 100 albumów nagranych w roli liderki. Dorobek oraz rozpiętość zainteresowań Satoko Fujii imponują. Wrażenie robi też fakt, że artystka nadal szuka nowych środków ekspresji i kieruje się w strony dotychczas nieodwiedzane. Potwierdzeniem takiej postawy jest płyta „Altitude 1100 Meters”, z myślą o której Fujii po raz pierwszy komponowała na skład smyczkowy (nazwa jej nowego zespołu – Gen – po japońsku znaczy „struna”). Komentowała to tak: „Z jakiegoś powodu, którego nie jestem w stanie wytłumaczyć, dźwięk smyczków dotyka głęboko moje serce i uruchamia część mojego mózgu zupełnie inaczej niż reszta instrumentów”.

Słyszymy więc na „Altitude…” parę skrzypiec, altówkę, kontrabas, a także elektronikę i fortepian. Fujii kreśli swoje kompozycje wyrazistymi gestami: nieraz przez wiele minut trzyma się danej myśli, każąc długo czekać na dalsze muzyczne losy. Oszczędnie gospodaruje dźwiękami, sprawiając, że akustyczne niuanse nabierają na znaczeniu. Z dużym wyczuciem aranżuje spotkania instrumentów, które są tu jak aktorzy i aktorki w teatrze: eksponują odrębny charakter, szukają swady bądź sojuszy. Dzielą się emocjami, przejmują inicjatywę. Ignorują partnerów albo oddają im pole. Kompozytorkę interesuje minimalizm, przeciągłe glissanda, jazzowy walking, temperamentne dramatyczne tematy, czułość, psychodelia, swobodna improwizacja… Efekt to frapujące połączenie współczesnej kameralistyki i jazzu, gdzie ani trochę nie brakuje narracyjnego napięcia.

7/10

Skład

Yuriko Mukoujima – skrzypce
Ayako Kato – skrzypce
Atsuko Hatano – altówka, elektronika
Hiroshi Yoshino – kontrabas
Satoko Fujii – fortepian
Akira Horikoshi – perkusja
TORF Records
27.11.2024
46'

Anna Gadt / Michał Giżycki / Cyprian Pakuła
Just Friends

Lubicie sytuację, gdy na płycie ukazuje się koncert, którego byliście świadkami? Gdy możecie skonfrontować własne wspomnienia z wrażeniami wywołanymi przez album? Zetknięcie z „Just Friends” to dla mnie takie właśnie doświadczenie. W lipcu ubiegłego roku słuchałem w warszawskim klubie Spatif pierwszego muzycznego spotkania Anny Gadt, Michała Giżyckiego i Cypriana Pakuły, zaś niespełna pół roku później jego zapis trafił do katalogu poznańskiej wytwórni TORF Records. Nie chcę wchodzić w detale biografii każdego z artystów, ale warto zwrócić uwagę na następujący fakt. O ile Gadt i Giżycki są osobami improwizującymi, które można znać z wielu składów, o tyle Cyprian Pakuła – 18-latek „w procesie edukacji muzycznej” – dopiero na swoją rozpoznawalność pracuje. Skutecznie, bo koncertował już choćby z Mikołajem Trzaską i Jerzym Mazzollem, a także został następcą Klausa Kugela w triu Affinity. „Just Friends” to już drugi album, gdzie można go usłyszeć.

Mam z tą płytą pewien problem. Z jednej strony doceniam ekstrawersję muzyków, impet ich działań, prezentację rozmaitych technik. Zwłaszcza podoba mi się, ile daje z siebie Gadt: jej odważne i różnorodne operowanie głosem. Przykłady: świetnie wypada dalece niestandardowe wykonanie standardu „Just Friends”, a także sposób, w jaki dotrzymuje kroku Giżyckiemu i Pakule mniej więcej w połowie koncertu. Jej partnerzy maksymalnie się wtedy rozpędzają, jest bardzo głośno, ale Gadt nie daje za wygraną i współtworzy z nimi ów improwizowany tumult. Wiele się więc dzieje, ale ich działania nie splatają się w taki sposób, by wynikał z tego jakiś odrębny głos, właściwy temu właśnie triu. Słyszę tu raczej trzy osoby, starające się dać z siebie maksymalnie dużo (i to bywa ciekawe). Nie znajduję jednak takiej zespołowej jakości, która stanowiłaby istotną, nową wartość.

5/10

Skład

Anna Gadt – głos, efekty
Michał Giżycki – klarnet basowy, saksofon sopranowy
Cyprian Pakuła – perkusja
Intakt Records
17.01.2025
47'

Elias Stemeseder / Christian Lillinger / Craig Taborn
Umbra III

Austriacko-niemiecki duet Stemeseder-Lillinger to swego rodzaju skład od zadań specjalnych. Nagrywają we dwójkę (tak powstała „Penumbra” z 2023 roku), ale głównym założeniem jest regularne spotykanie się na scenie bądź w studiu z gośćmi. Ich muzyka brzmi wtedy inaczej: czasem są bliżej jazzu, innym razem bliżej na przykład dubstepu albo ambientu. To artyści wszechstronni, błyskotliwie reagujący na inicjatywy partnerów, wiele proponujący, nie bojący się ryzyka.

Taką postawę prezentują także na tym koncertowym albumie, który jest zapisem spotkania duetu z Craigiem Tabornem na festiwalu w Saalfelden przed czterema laty. Zespół od samego początku wrzuca nas w elektroakustyczny wir, gdzie w szalonym pędzie krąży mnogość drobnych, precyzyjnych dźwięków. Ich improwizowanie eksploduje barwami, animuje je impulsywna wyobraźnia. I co pewien czas z tej fascynującej gęstwiny wyłaniają się kształty, przypominające balladę jazzową, synth pop, boogie-woogie, hip-hop czy nawet muzykę barokową. Gdzieniegdzie przebija ironia, psychodelia, namiastka melodii… Wszystko dzieje się tak błyskawicznie, że nieraz można mieć wrażenie obcowania z nagraniem, które w postprodukcji przyspieszono. Czy da się bowiem grać tak szybko i gęsto, nie tracąc przy tym dokładności artykulacji i świadomości brzmienia? Stemeseder, Lillinger i Taborn pokazują, że nie tylko się da, ale że może w ten sposób powstać bardzo ekscytująca muzyka.

8/10

Skład

Elias Stemeseder – szpinet, keyboard, efekty
Christian Lillinger – perkusja, sample, keyboard
Craig Taborn – fortepian
ECM Records
15.11.2024
44'

Colin Vallon Trio
Samares

Nadal można natknąć się na takie określenia, jak „prestiżowa” czy „ceniona”, w odniesieniu do słynnej i zasłużonej wytwórni ECM. Od dawna jednak monachijski katalog nie jest tym, do którego zagląda się po istotne dla współczesnej muzyki improwizowanej albumy. Czasem oczywiście natrafi się tam na dobrą płytę – w ubiegłym roku choćby „Compassion” tria Vijaya Iyera – ale jest to wtedy wyjątek potwierdzający regułę. Bliżej aktualnej ECM-owskiej średniej sytuuje się na przykład zespół Colina Vallona, który ma już na koncie cztery albumy wydane przez Manferda Eichera.

Ostatni to „Samares”, gdzie słuchamy subtelnych melodii, delikatnych preparacji fortepianu i eleganckiej współpracy w ramach jego fortepianowego tria. Vallon to artysta, który zadowala się trwaniem w przyjaznym, bezpiecznym, estetycznym anturażu i nie interesuje go nawet specjalnie rozwinięte improwizowanie. Woli niespiesznie ogrywać tematy bądź je powtarzać. Poza urokliwymi motywami i podniosłą, tajemniczą atmosferą dzieje się tu bardzo, bardzo niewiele. Muzyka tria jest do tego stopnia senna i nieciekawa, że gdy już nastąpi jakiś moment wart uwagi (na przykład ciekawy rytmicznie, dynamiczny „Ronce”), urasta on do rangi wydarzenia. Można by oczywiście rozwodzić się nad jakością rejestracji, detalami brzmienia fortepianu czy talerzy perkusyjnych, ale te walory nie wpływają przecież na ogólną ocenę muzyki, której słuchamy.

3/10

Skład

Colin Vallon – fortepian
Patrice Moret – kontrabas
Julian Sartorius – perkusja

Zobacz też

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Najnowsze wpisy

Pełne archiwum